Teraz prezentuję Matkę Boską. Wspaniale mi się ją wyszywało. Mogłabym wyszyć jeszcze takich kilka, ale... no właśnie. Ale ramka tego obrazu i środek aureoli mnie wykończyły. Tragedia! Nie polecam nici metalizowanych! Gdybym wyszywała normalną, pewnie zużyłabym ją całą, albo mniej. Natomiast tej poszły dwie muliny!
Na czym polega problem z muliną metalizowaną? Czemu źle się nią robi i czemu wyszło jej więcej? Pytam z ciekawości, bo mam ochotę zmierzyc się z taką muliną, a to co piszesz mnie dosyć zmartwiło!
OdpowiedzUsuńW normalnej mulinie, jest 6 mniejszych niteczek. W mulinie metalizowanej jest ich 11. Każda z nich składa się jakby z żółtej nici poskręcanej ze złotą. Często się plączą, wiążą w supły i odkręcają. Właśnie z tego ostatniego powodu trzeba wcześniej ją zakończyć, a co za tym idzie zużywa się jej więcej. Mam nadzieję, że trochę pomogłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyjasnienie. Chyba sobie podaruję wyszywanie tą muliną, skoro taka jest problematyczna:)
OdpowiedzUsuńNie jest aż tak źle :) Raz na jakiś czas można nią powyszywać :) Ja sama wykonuję teraz hafty używając jej (na szczęście nie za często)
OdpowiedzUsuńDzień dobry, czy można wykorzystać zdjęcie zamieszczone tutaj przez Panią (trzecie od góry) jako ilustrację do artykułu w internecie? Oczywiście z zachowaniem praw autorskich i z podaniem linku do Pani bloga w odpowiednim miejscu. Proszę o odp. na maila: meroutka@tlen.pl. Pozdrawiam! MB.
OdpowiedzUsuń